czwartek, 29 listopada 2012

"Czarna księga sekretów" Fiony E. Higgins

 


Kocham czytać. Pewnego dnia postanowiłam, że zachęcę do tego jak najwięcej osób z mojego otoczenia. Pierwszy w kolejności był mój młodszy brat.

Kupując „Czarną księgę Sekretów”, nie miałam pojęcia, czego mam się po książce spodziewać. Podeszłam do niej z dystansem. Gdy skończyłam czytać, doszłam do wniosku, że gdybym była dwunastoletnim chłopcem, coś takiego mogłoby mi się bardzo spodobać.
Z całą pewnością mogę powiedzieć, że czegoś takiego jeszcze nie czytałam i z początku nie byłam w stanie samodzielnie ustalić gatunku, stylu tego czegoś.

„Czarna Księga Sekretów” jest połączeniem horroru i fantastyki z elementami baśni gotyckiej, która tworzy tajemniczą, ale i pouczającą powieść. Na okładce nie znalazłam niczego specjalnego. Wydaje mi się, że powodem, dla którego w ogóle ją zauważyłam wśród wielu innych książek, musiały być złote litery tworzące tytuł, a przywodzące na myśl przedmioty codziennego użytku, np. „A” z łopat, „S” z łańcucha, a „Ó” przypomina koło od wozu. Tło jest tajemniczo czarno-szare, jakby przedstawiało dym.

Mamy tu do czynienia z różnymi rodzajami narracji. Raz jest to fragment z pamiętnika głównego bohatera, a innym trzecioosobowy, wszechwiedzący narrator. Oczywiście, w akcję wplecione są też fragmenty cudzych tajemnic z Czarnej Księgi Sekretów również zapisywane w pierwszej osobie. Czytając to wszystko, wyobrażałam sobie osobę, która znalazła pamiętnik i księgę, a ponieważ były podniszczone, wypełniła luki własnymi pomysłami i stąd trzecioosobowa narracja. Są momenty, gdy nawet ślepa miłość i posłuszeństwo dziecka wobec rodziców, musi ustąpić instynktowi samozachowawczemu. Ludlow postanawia więc dla swojego bezpieczeństwa uciec od Tatka i Mamci, którzy uważali go nie tyle za dziedzica, co źródło zarobku. Przez zrządzenie losu chłopiec trafia z Miasta, w którym dotąd mieszkał, do położonej w górach wioski Pagus Parvus. Tego samego dnia pojawia się tam pewien tajemniczy mężczyzna. Z pozoru Joe Zabbidou wydaje się zwykłym właścicielem lombardu. Jego głównym zajęciem jest jednak coś niecodziennego – skupowanie tajemnic. W zamian za opiekę Joe, Ludlow dostaje zadanie - zapisywanie ich w Czarnej Księdze Sekretów, przy czym nie wolno mu czytać wcześniejszych wpisów z innych miast. Uczciwe zachowanie wcale nie jest wcale łatwe, przy dotychczasowych złodziejskich przyzwyczajeniach młodzieńca. Powiedzenie ciekawość jest pierwszym stopniem do piekła nie wzięło się znikąd, a niektórych rzeczy lepiej po prostu nie wiedzieć.

W Pagus Parvus każdy ma swą ciemną stronę. Każdemu zdarzyło się popełnić jakiś grzech, złamać niepisane moralne prawo, zrobić coś, wiedząc, że jest to złe, a jednak nie być w stanie się powstrzymać przed popełnieniem go. Wówczas pojawia się nieznośna potrzeba zwierzenia się, ale nie ma się osoby, której by się ufało do tego stopnia. Każdy może zdradzić. Ludzie staja się celem szantażu. Są gotowi zrobić wszystko, by nikt się nie dowiedział o, np. ich potwornej zbrodni. Mieszkańcy miasteczka często musieli podejmować trudne wybory, niekoniecznie słuszne. Każdy posiada swój sekret, który dręczy go po nocach. Niektóre z nich są naprawdę mroczne. Na szczęście, do takiego miasta przychodzi ktoś, kto chce kupić czyjeś wstydliwe sekrety. Jednak, czy taka pomoc wystarczy mieszańcom?
Same postacie występujące w książce wydały mi się ciekawe. Przez swoje wady stają się nam bliższe i bardziej ludzkie. Każdy ma coś, co wyróżnia go z tłumu, a co zwykle wiąże się z jego sekretem. Jest tam między innymi lekarz, który za każdym razem twierdzi, iż przyczyną zgonu jest zawsze zawał serca, gdyż nie potrafi leczyć.
Czarną Księgę Sekretów otacza aura tajemnicy. Ten element fantastyczny najbardziej zachęca do lektury. Opisując fabułę, nie można nie wspomnieć o żabie Joe, imieniem Saluki.
Niepozorny zwierz, który odegra ważną rolę. Osoby choć trochę interesujące się żabami z pewnością szybko się domyślą, w jaki sposób. Ja, choć nie jestem znawcą płazów, od razu miałam pewne podejrzenia.
Nieco przewidywalny jest schemat działania jednego z głównych bohaterów, polegający na tym, że Joe szedł do danego mieszkańca, następnie zapraszał go na rozmowę o danej godzinie, a ten przychodził i wyznawał wszystko jak na spowiedzi.
Trudno było mi znaleźć jakiegoś konkretnego bohatera, z którym mogłabym się utożsamić. Ludlow’owi nie można niczego zarzucić. Każdy chłopak na jego miejscu zachowałby się podobnie w większości sytuacji, w których przyszło mu uczestniczyć. Może przesadzam z krytyką, ale wydaje mi się, że zabrakło tego czegoś... Dotyczy to głównie mało wyrazistych bohaterów. Z drugiej strony można to też zaliczyć na plus powieści.
Bardzo mnie wzruszyło przywiązanie Ludlowa do rodziców. Obecnie młodzież non stop narzeka na dorosłych, bo czegoś od nich nie dostają. On nie otrzymywał nic, a jeszcze musiał wykonywać dla nich różne okropności, a mimo to nie zauważyłam, by czuł do nich nienawiść. Nie kochał ich, ale i nie życzył śmierci w męczarniach, jakiej oni z pewnością nie zawahaliby się zorganizować jemu, gdyby dałoby im to jakiś zysk.
To ciekawa, tajemnicza i mroczna opowieść, traktująca o rzeczach niekiedy strasznych. Od wycieczek na cmentarz po zatrutą szczurami żywność. Mimo wszystko nie miałam dzięki tej lekturze koszmarów. Dużo też brakuje do tego, bym się w tej książce zakochała, czy zapałała zbytnią sympatią do jej bohaterów.

Daję 5/10, choć możliwe, że jest to warte wyższej oceny.

Sanako

1 komentarz:

  1. Anonimowy16:20

    ja daję tej książce o wiele wyższą ocenę ;)

    OdpowiedzUsuń