czwartek, 29 listopada 2012

"Malowany Człowiek" - Petera V. Bretta

 
 

"Malowany człowiek" to książka napisana przez amerykańskiego autora, Petera V. Bretta i wydana w 2008 roku. Akcja rozgrywa się w świecie wymyślonym przez autora, w którym dzień należy do ludzi a noc do otchłańców. Ludzie w obawie przed demonami wymyślili tak zwane runy, dziwne wzorki pisane na różnych przedmiotach, które służą do obrony przed nimi. 
Książka ta opowiada o trojgu bohaterach: Arlenie, Leeshy i Rojerze. Nasi bohaterowie po traumatycznych przeżyciach zamierzają stawić czoła porządkowi świata wyznaczonemu przez otchłańców. Mimo, że jest trzech bohaterów, tym ważniejszym jest Arlen gdyż główny wątek jest w większości poświęcony jemu.
Powieść moim zdaniem jest bardzo intrygująca. Wiele razy nie mogłem podczas czytania oderwać  wzroku. Były też chwile mniej interesujące. Szczerze mogę polecić ten tytuł wszystkim miłośnikom fantastyki.                                     
                       
 
Zekeros 

"Czerwień rubinu" - Kerstin Gier




   Sięgnęłam po tę książkę ponieważ moją uwagę przykuła okładka, na której znajduje się dziewczyna o czerwonych ustach. A także dlatego, że lubię książki pełne przygód, niebezpieczeństw, tajemnic, takie, które potrafią wciągnąć i takie, które ożywają w wyobraźni. A taką właśnie książką jest "Czerwień rubinu".
                                                                    
  Międzynarodowy bestseller Kerstin Gier opisuje losy młodej dziewczyny o imieniu Gwendolyn i jej niezwykłej rodziny. Wydawała się ona zwyczajną nastolatką, aż do dnia kiedy odkryła, że jest obdarzona genem podróżowania w czasie oraz że tajne stowarzyszenie strażników jest w posiadaniu chronografu. Razem z przyjaciółką Leslie na własną rękę próbuje dowiedzieć się czegoś więcej na temat tego stowarzyszenia i tajemnic, które są pilnie strzeżone. Dzięki dziwnej machinie razem z pewnym mężczyzną odbywa podróże, gdzie spotykają się z niebezpiecznym i tajemniczym hrabią.
 
   Książka ma bardzo ciekawą treść, dzięki której czyta się przyjemnie i szybko. Nie podobały mi się wpisy z kronik strażników. Mimo tego tę oraz pozostałe tomy polecam wszystkim fanom przygód z gatunku fantasy.

                                                                 Szira

"Czarna księga sekretów" Fiony E. Higgins

 


Kocham czytać. Pewnego dnia postanowiłam, że zachęcę do tego jak najwięcej osób z mojego otoczenia. Pierwszy w kolejności był mój młodszy brat.

Kupując „Czarną księgę Sekretów”, nie miałam pojęcia, czego mam się po książce spodziewać. Podeszłam do niej z dystansem. Gdy skończyłam czytać, doszłam do wniosku, że gdybym była dwunastoletnim chłopcem, coś takiego mogłoby mi się bardzo spodobać.
Z całą pewnością mogę powiedzieć, że czegoś takiego jeszcze nie czytałam i z początku nie byłam w stanie samodzielnie ustalić gatunku, stylu tego czegoś.

„Czarna Księga Sekretów” jest połączeniem horroru i fantastyki z elementami baśni gotyckiej, która tworzy tajemniczą, ale i pouczającą powieść. Na okładce nie znalazłam niczego specjalnego. Wydaje mi się, że powodem, dla którego w ogóle ją zauważyłam wśród wielu innych książek, musiały być złote litery tworzące tytuł, a przywodzące na myśl przedmioty codziennego użytku, np. „A” z łopat, „S” z łańcucha, a „Ó” przypomina koło od wozu. Tło jest tajemniczo czarno-szare, jakby przedstawiało dym.

Mamy tu do czynienia z różnymi rodzajami narracji. Raz jest to fragment z pamiętnika głównego bohatera, a innym trzecioosobowy, wszechwiedzący narrator. Oczywiście, w akcję wplecione są też fragmenty cudzych tajemnic z Czarnej Księgi Sekretów również zapisywane w pierwszej osobie. Czytając to wszystko, wyobrażałam sobie osobę, która znalazła pamiętnik i księgę, a ponieważ były podniszczone, wypełniła luki własnymi pomysłami i stąd trzecioosobowa narracja. Są momenty, gdy nawet ślepa miłość i posłuszeństwo dziecka wobec rodziców, musi ustąpić instynktowi samozachowawczemu. Ludlow postanawia więc dla swojego bezpieczeństwa uciec od Tatka i Mamci, którzy uważali go nie tyle za dziedzica, co źródło zarobku. Przez zrządzenie losu chłopiec trafia z Miasta, w którym dotąd mieszkał, do położonej w górach wioski Pagus Parvus. Tego samego dnia pojawia się tam pewien tajemniczy mężczyzna. Z pozoru Joe Zabbidou wydaje się zwykłym właścicielem lombardu. Jego głównym zajęciem jest jednak coś niecodziennego – skupowanie tajemnic. W zamian za opiekę Joe, Ludlow dostaje zadanie - zapisywanie ich w Czarnej Księdze Sekretów, przy czym nie wolno mu czytać wcześniejszych wpisów z innych miast. Uczciwe zachowanie wcale nie jest wcale łatwe, przy dotychczasowych złodziejskich przyzwyczajeniach młodzieńca. Powiedzenie ciekawość jest pierwszym stopniem do piekła nie wzięło się znikąd, a niektórych rzeczy lepiej po prostu nie wiedzieć.

W Pagus Parvus każdy ma swą ciemną stronę. Każdemu zdarzyło się popełnić jakiś grzech, złamać niepisane moralne prawo, zrobić coś, wiedząc, że jest to złe, a jednak nie być w stanie się powstrzymać przed popełnieniem go. Wówczas pojawia się nieznośna potrzeba zwierzenia się, ale nie ma się osoby, której by się ufało do tego stopnia. Każdy może zdradzić. Ludzie staja się celem szantażu. Są gotowi zrobić wszystko, by nikt się nie dowiedział o, np. ich potwornej zbrodni. Mieszkańcy miasteczka często musieli podejmować trudne wybory, niekoniecznie słuszne. Każdy posiada swój sekret, który dręczy go po nocach. Niektóre z nich są naprawdę mroczne. Na szczęście, do takiego miasta przychodzi ktoś, kto chce kupić czyjeś wstydliwe sekrety. Jednak, czy taka pomoc wystarczy mieszańcom?
Same postacie występujące w książce wydały mi się ciekawe. Przez swoje wady stają się nam bliższe i bardziej ludzkie. Każdy ma coś, co wyróżnia go z tłumu, a co zwykle wiąże się z jego sekretem. Jest tam między innymi lekarz, który za każdym razem twierdzi, iż przyczyną zgonu jest zawsze zawał serca, gdyż nie potrafi leczyć.
Czarną Księgę Sekretów otacza aura tajemnicy. Ten element fantastyczny najbardziej zachęca do lektury. Opisując fabułę, nie można nie wspomnieć o żabie Joe, imieniem Saluki.
Niepozorny zwierz, który odegra ważną rolę. Osoby choć trochę interesujące się żabami z pewnością szybko się domyślą, w jaki sposób. Ja, choć nie jestem znawcą płazów, od razu miałam pewne podejrzenia.
Nieco przewidywalny jest schemat działania jednego z głównych bohaterów, polegający na tym, że Joe szedł do danego mieszkańca, następnie zapraszał go na rozmowę o danej godzinie, a ten przychodził i wyznawał wszystko jak na spowiedzi.
Trudno było mi znaleźć jakiegoś konkretnego bohatera, z którym mogłabym się utożsamić. Ludlow’owi nie można niczego zarzucić. Każdy chłopak na jego miejscu zachowałby się podobnie w większości sytuacji, w których przyszło mu uczestniczyć. Może przesadzam z krytyką, ale wydaje mi się, że zabrakło tego czegoś... Dotyczy to głównie mało wyrazistych bohaterów. Z drugiej strony można to też zaliczyć na plus powieści.
Bardzo mnie wzruszyło przywiązanie Ludlowa do rodziców. Obecnie młodzież non stop narzeka na dorosłych, bo czegoś od nich nie dostają. On nie otrzymywał nic, a jeszcze musiał wykonywać dla nich różne okropności, a mimo to nie zauważyłam, by czuł do nich nienawiść. Nie kochał ich, ale i nie życzył śmierci w męczarniach, jakiej oni z pewnością nie zawahaliby się zorganizować jemu, gdyby dałoby im to jakiś zysk.
To ciekawa, tajemnicza i mroczna opowieść, traktująca o rzeczach niekiedy strasznych. Od wycieczek na cmentarz po zatrutą szczurami żywność. Mimo wszystko nie miałam dzięki tej lekturze koszmarów. Dużo też brakuje do tego, bym się w tej książce zakochała, czy zapałała zbytnią sympatią do jej bohaterów.

Daję 5/10, choć możliwe, że jest to warte wyższej oceny.

Sanako

"Igrzyska śmierci" - Susanne Collins


Wyobraźmy sobie Igrzyska Olimpijskie. Połączmy je z widowiskami w rzymskim Koloseum i przenieśmy to wszystko w przyszłość pełną kamer i technologii, o której nawet nie marzyliśmy. Tym sposobem otrzymamy Głodowe Igrzyska (Igrzyska Śmierci).
Na czarnym tle wisi złota obręcz. W środku wpasowany jest mały kosogłos w locie. Ptak styka się z nią wyłącznie końcami skrzydeł. W dziobie trzyma strzałę. Jeśli książkę wydano po premierze filmu na jej podstawie, całość dodatkowo płonie, a tytuł oraz imię i nazwisko autorki wypisano złotą czcionką.
Tak właśnie wygląda okładka, której symbolika jest oczywista. Kosogłos – ptak który przeżył na złość kapitolczykom. Strzała, a więc łucznictwo, czyli specjalność głównej bohaterki Katniss, dziewczyny która igra z ogniem.
Akcja książki przenosi nas w przyszłość do państwa Panem. Składa się ono z imponującego Kapitolu, którego mieszkańcy prowadzą bogaty, luksusowy, wystawny, tryb życia oraz otaczających go dwunastu Dystryktów.
Dawniej było ich trzynaście, jednak po nieudanym powstaniu Dystryktów został on zniszczony ku przestrodze pozostałych. By przypomnieć mieszkańcom ich przegraną, Kapitol co roku wybiera z każdego dystryktu jednego chłopca i jedną dziewczynę w wieku od dwunastu do osiemnastu lat by ci walczyli ze sobą na śmierć i życie w Głodowych Igrzyskach.
W Dwunastym, najbiedniejszym dystrykcie, zostanie wylosowanym w Dożynkach jest właściwie równoznaczne z karą śmierci. Żyje tam główna bohaterka, a jednocześnie narratorka Katniss Everdeen. Każdego dnia, od śmierci ojca, dziewczyna robi co może by wyżywić rodzinę i jakoś przeżyć. Można powiedzieć, że wychodzi jej to wzorowo. Nielegalne wyprawy do pobliskiego lasu i kłusownictwo to dla niej rutyna. Tymczasem wielkimi krokami zbliżają się pierwsze Dożynki. W urnie do losowania ma znaleźć się karteczka z imieniem młodszej siostra Katniss, Prim.
Jakie jest prawdopodobieństwo, że dwunastolatka zostanie wylosowana spośród dziesiątek innych? Okazuje się, że duże. Katniss postanawia zgłosić się na ochotnika by ratować siostrę.
Katniss jest silna, samowystarczalna, bystra i inteligentna. Ma spore doświadczenie w zbieractwie i podstawach przetrwania w dziczy. Łatwo gubi się w swych uczuciach lecz w takim tempie wydarzeń nikogo to nie powinno dziwić. Z pewnością nie jest naiwna, bliżej jej do paranoika, ma silny instynkt samozachowawczy, a jednocześnie potrafi być opiekuńcza. Nie zachowuje się jak zakompleksiona, przewrażliwiona damulka. Głównie dlatego, że z takim zestawem cech prawdopodobnie długo by nie pożyła w okrutnym świecie jaki wykreowała autorka. Mimo, iż z pewnością nie jest typem poetki potrafi bardzo barwnie opisywać otoczenie i inne postacie.

Pokazany jest spory kontrast pomiędzy Dystryktami, w których panuje głód i bieda, a Kapitolem gdzie ludzie jedzenia i pieniędzy mają aż za wiele o czym Katniss ma okazję się przekonać właściwie już podczas podróży opuściwszy swe rodzinne strony.
Uczestnikom, trybutom pieniądze szczęścia nie dają, bo choć maja prawo do luksusu przed trafieniem na arenę, to nadal brak im wolności. Głodowe Igrzyska są niczym przedstawieniem. Obowiązują ich surowe zakazy, nakazy i obowiązki, których muszą przestrzegać by chronić swoje rodziny i bliskich.
Tak więc zanim walka o życie na dobre się rozpocznie, wszyscy się uśmiechają, stroją, opowiadają o sobie niczym podczas wyborów piękności, gdyż od przychylności widzów, a tym samym i sponsorów w dużym stopniu zależy to, czy będą mieć szanse dotrwać do finału.
Wszystkie chwyty są dozwolone. Jednak taktyka wymyślona przez jej mentora Haymitch zupełnie zaskakuje Katniss. By przeżyć na arenie i poza nią, dziewczyna nieustannie gra i udaje kogoś kim nie jest, jednocześnie starając się pamiętać kim jest naprawdę, oraz że jej prawdziwym wrogiem nie są inni trybuci, chcący ja zabić, ale przed wszystkim Kapitol.
Czy uda j się jej sprostać tej roli?
Akcja ma szybkie tempo, a napięcie utrzymuje się niemal przez cały czas, właściwie do ostatnich kartek książki. Narracja jest pierwszoosobowa, w czasie teraźniejszym co może nieco niektórych drażnić lub dziwić. Nie przypomina to ani trochę pamiętnika, bardziej jak gdyby Katniss opowiadała nam co robi, myśli i czuje w danym momencie, choć nie zwraca się bezpośrednio do nas. Czasem zadaje sobie pytanie, na które ona będąc w centrum wydarzeń, nie może znać odpowiedzi, jednak my, patrząc z perspektywy, możemy się domyślać, bądź przynajmniej snuć przypuszczenia.
Czytając, momentami czułam się jak jeden z widzów w Kapitolu. Jestem świadoma, że poniekąd podświadomie oczekiwałam tego samego co oni: walki na śmierć i życie, napięcia, dramatyzmu, romansu, bliższego poznania uczestników ich historii, tego jacy są. Choć wszystkiego dowiadywałam się od pierwszoosobowego narratora to mimo to, czułam się jak widz, bo wymagałam akcji, bez której było by nudno.
Ja jednak miałam świadomość tego, że postacie książkowe nie są prawdziwymi ludźmi i może dzięki temu sceny dawało się „obserwować”. Na pewno nie wytrzymałabym psychicznie widząc Igrzyska na żywo, w telewizji. Całość z pewnością nie jest przesłodzoną historyjką. Raczej jedną z tych, która nie pozwala zasnąć, gdyż człowiek nieustannie się zastanawia: Co dalej?
Prawda, że zwycięzca jest tylko jeden jest okrutna.
Czasem trudno mi było sobie wyobrazić, że trybuci są młodzieżą w wieku do osiemnastego roku życia. W naszych czasach chyba nawet dorośli nie byliby w stanie sobie poradzić z takim wyzwaniem. Moja wyobraźnia nie poradziła sobie z obrazem przedstawiającym walczące ze sobą dzieci, dlatego też niektórych widziałam oczami wyobraźni jako dwudziestolatków.
W zasadzie w tym tomie nie ma wskazanego czarnego charakteru. Niektórzy Kapitolińscy są jak dzieci – chcą zabawy. Czasem zdają się nie być świadomi okrucieństwa całych Głodowych Igrzysk. Większości nie można nazwać złymi. Płytkimi, to prawda, ale nie złymi we właściwym tego słowa znaczeniu.
Podsumowując, książka ta jest raczej dla starszej młodzieży i dorosłych. Do jej lektury potrzebna jest pewna dojrzałość. Z pewnością nie jest to bajka dla osób lubiących przesłodzone szczęśliwe końcówki, ale zachęca do sięgnięcia po kolejny tom.


10/10

Sanako

"Uczeń Diabła" - Kenneth B. Andersen






Dziękuję wszystkim z wybranie naszych usług. Dzisiaj postaram się wam przybliżyć ten niewątpliwie intrygujący krajobraz. Po prawej mogą państwo dostrzec czarnowłose, rogate piękności przechadzające się krętymi uliczkami, stopionymi w gorącu miasta. Natomiast z lewej strony rozciągają się błota, na których Potępieni, pod groźbą batów, odbywają swoje kary. Panie i panowie – witamy w Piekle.
"Uczeń Diabła". Ten niewątpliwie intrygujący tytuł widnieje na okładce książki oferowanej nam przez wydawnictwo Jaguar. Urzekająca grafika - czerwonoskóry rogacz szczerzący kły w łajdackim uśmiechu, a przed nim czarnowłosy chłopiec w koszulce z nadrukiem King of Hell. Zaraz, dlaczego akurat on? Czy to nie osobnik w tle powinien być Królem Piekła? Oto przed wami powieść duńskiego króla fantastyki, Kennetha B. Andersena, otwierająca sagę znaną pod tytułem "Wielka Wojna Diabłów". No dobrze, więc okładkę mamy już z głowy. A co jest w środku?
Był sobie raz chłopiec imieniem Filip. Szóstkowy uczeń, ale straszna łamaga. Niestety, najważniejszą z jego cech jest dobroć. "Och, ale to przecież dobra cecha!" – wysunąłby ktoś pewnie. Może i dobra, jeśli nie jest się, jak to trafnie określił twórca opisu na tylnej okładce, dobrym do mdłości. Oczywiście ta najmilsza osoba zawsze ma przechlapane. Filip zostaje ofiarą najbardziej sadystycznego rozrabiaki w szkole, Sørena. Sprawą złego zrządzenia losu, podczas ucieczki przed swym oprawcą Filip ulega potrąceniu przez samochód. Umiera. Logicznym jest, że w takim momencie książka powinna się skończyć. Ale śmierć głównego bohatera jest dopiero początkiem. Po drugiej stronie czeka na niego wysłannik, szatański kot Lucyfaks, i oznajmia mu, że Lucyfer, władca wrót piekielnych, wybrał go na swojego następcę. On?! Toż to śmiertelna pomyłka! Ale już za późno na odwrót. Filip przechodząc przez wrota do piekła został skazany na bycie Diabłem.
W ten oto wdzięczny sposób otwiera się przed nami powieść o pokonywaniu własnych słabości przyprawiona wątkiem romantycznym, wywracająca do góry nogami pojęcie moralności. Andersen pisze prostym, w miarę rzeczowym stylem. Nie znajdziecie tu sienkiewiczowskich opisów przyrody, bo zwyczajnie nie taka była koncepcja autora. Skutkiem takiej operacji jest książka, którą można połknąć w jednym kawałku. Czytelnik przestanie się orientować, jak dużo już przeczytał, ponieważ jego dłonie zaczną nieświadomie przewracać kartki. Sama w sobie akcja płynie wartko. Minusem powieści jest jej miejscowa przewidywalność. Mimo tego, że powiela niektóre schematy (przerażające miejsce, groźba, aby nie wchodzić – bohaterowie wchodzą, bo czemu by nie), robi to w znośny i nie tak drażniący sposób. Niewątpliwym plusem produktu są postaci. Intrygująca diablica o wdzięcznym imieniu Satina, czyli złośnica uwielbiająca szydzić z ludzi i robić im kawały. Mamy też kociego pupila Szatana, Lucyfaksa, oraz samego króla demonów znanego wszystkim pod imieniem Lucyfer.  Autor daje nam postacie, abyśmy sami mogli rozpracować ich psychikę. W głównej mierze dotyczy to głównego bohatera, Filipa, który staje przed wyborem: zmienić albo siebie, albo Piekło. Innym z atutów książki jest świat przedstawiony. Pomimo wspomnianych już skromnych opisów, autor przedstawił własną, niespotykaną i oryginalną wersję krainy potępionych. Z pewnością różniącą się od typowej wizji diabełków latających z widłami i gotujących ludzi w kotłach.
 
 Książka, ogółem, jest dobra, warta oceny 8/10. W sam raz dla tych, którzy nie potrafią przekonać się do czytania, ale i zahartowani czytelnicy spędzą przy lekturze miłe chwile. Spodobała Ci się koncepcja? Jeśli tak, zapraszam do lektury – Piekło już na Ciebie czeka.



 Kappa 

środa, 28 listopada 2012

Pierwszy wpis - o klubie

REPTON jest to Klub Miłośników Literatury Fantasy działający w Zespole Szkół nr1 we Władysławowie. 
W jego skład wchodzą uczniowie z gimnazjum i szkół ponadgimnazjalnych. Na tej stronie ukryci pod następującymi nickami:

Sanako
Lollek
Drago
Zekeros
TakaB
Kappa
Szira
Myosotis

Opiekunem bloga jest:
Leona

Na tym blogu pojawiać się będą recenzję (i nie tylko)  autorstwa członków klubu.