czwartek, 6 listopada 2014

Moje polecanki - "Magiczne lata"


Postanowiłem rozpocząć nowy cykl reptonowych wpisów. Co jakiś czas na naszym blogu, na zasadzie "polecanek", będę zamieszczał wybrane, pisane kiedyś przeze mnie recenzje książek. Część z nich, po profesjonalnej korekcie, opublikowano na Poltergeiście. Zachęcam serdecznie do odwiedzania tego portalu i czytania zamieszczanych tam tekstów; zainteresowanych odsyłam także na stronę mojego - "nieczynnego" już - bloxa, którego prowadziłem przez ponad trzy lata:

http://jareckr.blox.pl/html

Dziś, na pierwszy ogień moja recenzja "Magicznych lat" Roberta McCammona:

Magiczna lektura
 
 
Boy’s life, najbardziej znana powieść Roberta McCammona, w Polsce ukazała się jako Magiczne lata. I w tym tłumaczeniu tytuł pasuje do treści nawet lepiej niż oryginalny.
 
Otwarcie całej opowieści jest dość nietypowe: we wstępie do czytelnika zwraca się sam główny bohater i narrator – pisarz urodzony w południowej Alabamie na początku lat pięćdziesiątych. Mężczyzna przedstawia się jako Cory Jay Mackenson i zaprasza w podróż w przeszłość do miejscowości Zephyr, do czasów kiedy był dwunasto-trzynastolatkiem. Co prawda po takim wprowadzeniu wiemy już, że protagonista wyjdzie cało ze wszystkich opisywanych dalej epizodów, ale – zapewniam! – w żaden sposób nie umniejsza to przyjemności płynącej z lektury.

Akcja Magicznych lat rozgrywa się na przestrzeni dwunastu miesięcy, zaczynając od wiosny 1964, a kończąc na zimie 1965 roku. Cztery pory roku stanowią kolejne części powieści, co nasuwa skojarzenia ze znanym zbiorem nowel Stephena Kinga. Wszystko rozpoczyna się w momencie gdy Cory i jego ojciec stają się jedynymi świadkami osobliwego wypadku: do jeziora zjeżdża samochód z unieruchomionym wewnątrz kierowcą. Mackenson senior nurkuje do wody, lecz okazuje się, że nie można uratować zamkniętego w aucie mężczyzny, gdyż… został on wcześniej skatowany i zabity. Kto stoi za tym morderstwem?

Myli się ten, kto sądzi, że teraz wszystko potoczy się jak w rasowym kryminale, bowiem książki McCammona nie da się przypisać do jednego literackiego gatunku. Zagłębiając się w lekturę, szybko przekonujemy się, że w Zephyr dzieje się mnóstwo niezwykłych rzeczy, czasem wywołujących dreszczyk emocji, czasem wzbudzających grozę, bardzo często owianych mgiełką niesamowitości lub wręcz opierających się na zjawiskach paranormalnych. Niepozorne miasteczko kryje w sobie wielkie sekrety i… magię, nawet jeśli przyjmiemy, że niektóre wydarzenia zostały wyolbrzymione przez chłopięcą wyobraźnię narratora.

Autor zaserwował czytelnikom tak wiele wątków i tajemnic do odkrycia, że spokojnie można nimi obdzielić kilka powieści, a motywy z niejednego rozdziału świetnie nadawałyby się na materiał do osobnych opowiadań. Czegóż tu nie znajdziemy! W rzece przepływającej przez Zephyr żyje niezidentyfikowane monstrum, na pobliskich szosach co jakiś czas pojawia się samochód-widmo, Cory jeździ na magicznym rowerze (czy naprawdę jest magiczny czy to tylko dziecięca fantazja?), w dzielnicy dla czarnoskórych mieszka staruszka uważana za wiedźmę voodoo, okolicą trzęsie groźna szajka, a jeden z mieszkańców miasta utrzymuje, iż był kiedyś niezrównanym rewolwerowcem. Ilość intrygujących historii opowiedzianych na ponad sześciuset stronach jest imponująca; wprost nie sposób ich wyliczyć! Parafrazując słowa jednej z postaci, Vernona (alter ego McCammona): ta książka porusza także sprawy drobne, codzienne, składające się na wspomnienia przeżytych chwil. Poza wszelkimi niezwykłościami występują w niej więc takie tematy jak dorastanie, szkolne życie, młodzieńcza przyjaźń, czy znacznie poważniejsze jak przestępczość i korupcja, śmierć oraz związane z nią emocje i poczucie pustki po odejściu bliskich.

Podczas czytania Magicznych lat trudno zapomnieć w jakich czasach osadzono fabułę. Aby tak było, autor co jakiś czas podsuwa nam odpowiednie nazwiska (Kennedy zastrzelony w listopadzie 1963, Castro) lub drobne wzmianki o wojnie w Wietnamie czy próbach z bronią atomową. Nadal obowiązuje segregacja rasowa, a Ku Klux Klan w południowych Stanach Zjednoczonych ma swoich zagorzałych zwolenników. Gospodarczo kraj znajduje się w okresie prosperity, co widać chociażby po gwałtownej ekspansji supermarketów, które wypierają z rynku drobnych sprzedawców i producentów. Wprawdzie historyczna "otoczka" nie jest tak rozbudowana (bo nie tak ważna) jak w przypadku Dallas’63 Kinga, ale i tak w zupełności wystarcza.

Gdyby posłużyć się uproszczeniami, Magiczne lata to w jakiejś części thriller z satysfakcjonującym zakończeniem (rozwiązanie zagadki zabójstwa), wzbogacony domieszką horroru, a w jeszcze większej mierze – proza z pogranicza głównego nurtu i realizmu magicznego w najlepszym wydaniu. McCammon powoli, kawałek po kawałku, odkrywa obraz zaczarowanego miasta i jego okolic, co u czytelnika wzmaga tylko ciekawość i ani na chwilę nie wywołuje uczucia znudzenia. Ponieważ wszystko ukazane zostało z perspektywy dziecka, tekst pełen jest barwnych, przemawiających do wyobraźni opisów – nawet rzeczy zwyczajne nabierają tu niezwykłego wymiaru (to, co dorosły określiłby jako "zwyczajne", dla chłopca wcale takie być nie musi). Powieść cechuje odpowiedni do wieku narratora klarowny styl pozbawiony zdaniowych łamańców; innymi słowy: nie znajdziemy w niej jakichkolwiek eksperymentów językowych. I to absolutnie nie jest mankament!

Magiczne lata przyniosły mi urzekającą, chwytającą za serce lekturę. To jedna z tych książek, o których łatwo się nie zapomina. Fabuła powinna wciągnąć i nastolatków, i znacznie starszych miłośników fantastyki – któż z Was nie chciałby ponownie zanurzyć się w świecie przygód i dziecięcej fantazji?
 
J.Rusak
 

1 komentarz:

  1. Jest tak ciekawie opisana ta książka, że z chęcią sięgnęłabym po nią.

    OdpowiedzUsuń