Książka Johna Flanagan „Zwiadowcy Ruiny Gorlanu”
zafascynowała mnie piękną okładką, na której znajduje się tytuł napisany
interesującą czcionką, łucznicze strzały i jeden ze zwiadowców.
Najprawdopodobniej główny bohater o imieniu Will.
Młody Will jest sierotą, który niczego tak w życiu nie
pragnie, jak zostać rycerzem. Kiedy jednak nadchodzi dzień, w którym mistrzowie
szkół wybierają czeladników, zostaje odrzucony jako osoba zbyt małego wzrostu.
O ile jednak nie nadaje się na rycerza ani poskramiacza koni (druga profesja
jaką chciał wybrać), zainteresowanie
niewysoką osobą Willa wykazuje tajemniczy Halt, członek jeszcze bardziej
tajemniczej grupy Zwiadowców. Przynależność do nich okazuje się czymś
całkowicie innym niż to, czego Will się spodziewał i to czego pragnął, ale w
czasach, kiedy nad Królestwem gromadzą się ciemne chmury, a upiory wojny czają
się tuż za rogiem, będzie mógł udowodnić, ile jest wart i rozsławić swoje imię.
Jego na początku złośliwy współlokator z sierocińca Horace, z którym często się
bił, później zostaje jego przyjacielem.
Powieść ta jest niewiarygodnie wciągająca, nie sposób się od
niej oderwać, nie brak także momentów od których włosy dęba stają. Czcionka
jaką książka została napisana nie męczy oczu, jest przyjemna dzięki czemu
szybko się czyta. Tom 1 jest super, lecz następne są jeszcze lepsze. Lekturę polecam czytelnikom literatury fantasy
oraz osobom lubiącym niebezpieczeństwa, ceniącym odwagę oraz przyjaźń.
LOLLEK
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz