Tym razem polecam znakomitą powieść Stephena Kinga z 2011 roku. To nie jedyny przykład pokazujący, że "król horroru" świetnie radzi sobie także na polach innych niż groza.
Przeszłość nie chce być zmieniana
"O 12.30 limuzyna prezydenta jechała Ross Avenue. Z tyłu pozostał wysoki ceglany budynek magazynu książek. Kennedy schwycił się za szyję.
JFK: Boże, zostałem trafiony…
Tuż potem pocisk trafił prezydenta w głowę. Jego żona widząc krwawy strzęp wylatujący w powietrze rzuciła się, aby go schwytać, ogarnięta paniczną myślą, że uda jej się coś uratować.
Jaqueline Kennedy: Boże, zabili mojego męża! Jack! Jack! Krzyczała wspinając się z siedzenia na bagażnik, gdzie leżał fragment czaszki wyrwany przez pocisk.
Kierowca prezydenckiego samochodu popełnił straszliwy błąd: zwolnił, co musiało ułatwić celowanie i oddanie następnych strzałów. Z tyłu, na zderzak samochodu wskoczył oficer ochrony Clinton J. Hill, aby zasłonić prezydenta przed pociskami. Dopiero wtedy kierowca dodał gazu i ruszył w stronę szpitala. Od tej chwili nic już nie jest jasne."– Bogusław Wołoszański, Sensacje XX wieku. Tajemnica Dallas.
JFK: Boże, zostałem trafiony…
Tuż potem pocisk trafił prezydenta w głowę. Jego żona widząc krwawy strzęp wylatujący w powietrze rzuciła się, aby go schwytać, ogarnięta paniczną myślą, że uda jej się coś uratować.
Jaqueline Kennedy: Boże, zabili mojego męża! Jack! Jack! Krzyczała wspinając się z siedzenia na bagażnik, gdzie leżał fragment czaszki wyrwany przez pocisk.
Kierowca prezydenckiego samochodu popełnił straszliwy błąd: zwolnił, co musiało ułatwić celowanie i oddanie następnych strzałów. Z tyłu, na zderzak samochodu wskoczył oficer ochrony Clinton J. Hill, aby zasłonić prezydenta przed pociskami. Dopiero wtedy kierowca dodał gazu i ruszył w stronę szpitala. Od tej chwili nic już nie jest jasne."– Bogusław Wołoszański, Sensacje XX wieku. Tajemnica Dallas.
Dzień 22 listopada 1963 roku był jednym z najtragiczniejszych w historii Stanów Zjednoczonych. W wyniku zamachu śmierć poniósł trzydziesty piąty prezydent tego państwa – John Fitzgerald Kennedy. Okoliczności, w jakich zginął, spowodowały, że wielu doszukało się zbieżności z zabójstwem Abrahama Lincolna. Późniejsze ustalenia specjalnych komisji śledczych do dziś wzbudzają kontrowersje, a cała sprawa stała się idealną pożywką dla tworzenia rozmaitych teorii spiskowych – jeśli Lee Oswald nie był działającym w pojedynkę szaleńcem, kto w takim razie stał za nim? A może to nie on strzelał i przypadła mu rola kozła ofiarnego? O tym, że emocje, dotyczące zamachu na JFK, nigdy do końca nie wygasły, świadczy wydana w 2011 roku książka Stephena Kinga Dallas '63. Jej rozmiary raczej odstraszają niż zachęcają do lektury, mimo to warto przełamać opory, gdyż mistrz grozy znowu udowadnia, iż potrafi być wybornym, wszechstronnym opowiadaczem.
King wykorzystuje stary jak sama science fiction motyw podróży w czasie: wysyła współczesnego bohatera – skromnego nauczyciela Jacka Eppinga do Ameryki sprzed pół wieku, by tam zapobiegł opisanemu powyżej dramatowi. Epping, za sprawą czegoś w rodzaju portalu czy też czarodziejskiej króliczej nory, przenosi się do pełnej wdzięku epoki, w której przyjdzie mu spędzić kilka lat. Każdorazowe skorzystanie z portalu oznacza bowiem pojawienie się w tym samym miejscu, zawsze we wtorek 9 września 1958 roku, a do tego powoduje reset zmian dokonanych w przeszłości podczas poprzedniego wejścia. Do podjęcia niebezpiecznej misji uratowania prezydenta bohatera nakłania Al Templeton (portal znajduje się na zapleczu jego baru) – on sam, z racji trawiącego go nowotworu, nie jest w stanie wykonać zadania. Jack, uzbrojony w cenne informacje, wskazówki od przyjaciela oraz odpowiednie dokumenty, rozpoczyna fascynującą przygodę w okresie, w którym płacono gotówką (nie kartami kredytowymi), papierosy palono wszędzie i bez opamiętania, żywność pozbawiona była chemicznych dodatków, a obywatele – lęków charakterystycznych dla końca dwudziestego i początku dwudziestego pierwszego wieku. Problem w tym, że przeszłość nie chce być zmieniana – stawia opór, co rusz rzuca kłody pod nogi Jacka. Drugi kłopot to ryzyko wystąpienia efektu motyla – nawet drobne „korekty” minionych zdarzeń mogą skutkować poważnymi następstwami. Jakie konsekwencje spowoduje zatem usunięcie z historii niezwykle ważnego dla kraju i świata incydentu?
Epping, funkcjonujący pod przybranym nazwiskiem, świetnie odnajduje się w nowych (a właściwie starych) realiach – podejmuje pracę w swoim zawodzie i mocno angażuje się w życie szkoły. Im bliżej do punktu kulminacyjnego (łatwo domyśleć się, co nim będzie), tym trudniej mu prowadzić podwójne życie: jak połączyć rolę nauczyciela i miłość do uroczej bibliotekarki Sadie z realizacją szczytnego celu? Odpowiedzialność i świadomość obietnicy złożonej Alowi walczy w nim z wahaniem i wątpliwościami. Zwyczajność Jacka oraz sposób opisywania jego perypetii powodują, że czytelnik szczerze mu kibicuje. Oczywiście, Dallas '63 nie mogło obyć się bez Lee Oswalda. King odrobił lekcje (o czym pisze w posłowiu) i przedstawia fakty z życia tego zafascynowanego komunistycznymi ideami młodego Amerykanina. W książce pojawiają się także inne postacie historyczne – zagadkowy, powiązany z Oswaldem geolog naftowy George de Mohrenschildt czy skrajnie prawicowy generał Walker. O Jacku Rubym jedynie się wspomina…
Środek ciężkości Dallas '63 łatwo zlokalizować – to bardziej powieść obyczajowa z ważnym akcentem romansowym niż thriller polityczny. Owszem, w tak obszernym dziele znalazły się mocne wątki kryminalne i charakterystyczne dla dreszczowców (pozornie miły mężczyzna w szale morduje swoją rodzinę, w miejscowości Derry ktoś przebrany za klauna uprowadza dzieci), ale najważniejsza jest opowieść o minionej epoce i ludziach. King szczegółowo odtwarza realia znane chociażby z serialu Mad Men – na obraz tamtych lat składają się auta, reklamy, stroje, muzyka (konkretne utwory), tańce, regionalny akcent niezepsuty przez telewizję oraz – naturalnie! – inna mentalność ludzi. Większe jest poczucie bezpieczeństwa (choć makabryczne przestępstwa się zdarzają, to jednak nie są czymś powszechnym) i przez to łatwiej o zaufanie bliźnich, co ma też swoje wady (np. nie ma żadnych problemów z nabyciem broni palnej). Spokojna, bardziej wyluzowana Ameryka, obok niewątpliwych uroków, kryje także ciemne oblicze. Składa się na nie bezwzględna segregacja rasowa oraz duszna atmosfera prowincji z miejscami wręcz namacalną aurą agresji. Cenioną powieść Buszujący w zbożu J. D. Salingera, ze względu na poruszane tematy, uznaje się niemalże za wywrotową. W końcu pojawia się i trwoga – kryzys kubański niesie ze sobą realne zagrożenie nuklearnym holokaustem i nic dziwnego, że na społeczeństwo pada blady strach. Jeszcze wcześniej, za prezydentury Eisenhowera, Nikita Chruszczow wykrzykuje groźby pod adresem Stanów Zjednoczonych. W sumie, za namacalny klimat lat 1958-63, pisarzowi należą się wyrazy wielkiego uznania.
Stefan Król ma wyczucie co do tempa akcji – tam, gdzie trzeba, używa spokojnej narracji, umie też odpowiednio przyspieszyć. Nie roztrząsa zawiłości podróżowania w czasie, za to prezentuje konkretną wersję wydarzeń z 22 listopada. Przez prosty wybieg, czyli "ominięcie" okresu bezpośrednio poprzedzającego zamach, zgrabnie zwiększa dramatyzm. Dalej napięcie opada, a na deser dostajemy ciekawą rozmowę bohatera z agentem FBI oraz alternatywną Amerykę A.D. 2011. Pytanie, czy rozpisanie powieści na ponad osiemset stron było uzasadnione, traci na znaczeniu przy najjaśniejszej z zalet: Dallas '63 czyta się znakomicie. Trzeba tylko dać się uwieść, a strony same zaczną się przewracać.
King wykorzystuje stary jak sama science fiction motyw podróży w czasie: wysyła współczesnego bohatera – skromnego nauczyciela Jacka Eppinga do Ameryki sprzed pół wieku, by tam zapobiegł opisanemu powyżej dramatowi. Epping, za sprawą czegoś w rodzaju portalu czy też czarodziejskiej króliczej nory, przenosi się do pełnej wdzięku epoki, w której przyjdzie mu spędzić kilka lat. Każdorazowe skorzystanie z portalu oznacza bowiem pojawienie się w tym samym miejscu, zawsze we wtorek 9 września 1958 roku, a do tego powoduje reset zmian dokonanych w przeszłości podczas poprzedniego wejścia. Do podjęcia niebezpiecznej misji uratowania prezydenta bohatera nakłania Al Templeton (portal znajduje się na zapleczu jego baru) – on sam, z racji trawiącego go nowotworu, nie jest w stanie wykonać zadania. Jack, uzbrojony w cenne informacje, wskazówki od przyjaciela oraz odpowiednie dokumenty, rozpoczyna fascynującą przygodę w okresie, w którym płacono gotówką (nie kartami kredytowymi), papierosy palono wszędzie i bez opamiętania, żywność pozbawiona była chemicznych dodatków, a obywatele – lęków charakterystycznych dla końca dwudziestego i początku dwudziestego pierwszego wieku. Problem w tym, że przeszłość nie chce być zmieniana – stawia opór, co rusz rzuca kłody pod nogi Jacka. Drugi kłopot to ryzyko wystąpienia efektu motyla – nawet drobne „korekty” minionych zdarzeń mogą skutkować poważnymi następstwami. Jakie konsekwencje spowoduje zatem usunięcie z historii niezwykle ważnego dla kraju i świata incydentu?
Epping, funkcjonujący pod przybranym nazwiskiem, świetnie odnajduje się w nowych (a właściwie starych) realiach – podejmuje pracę w swoim zawodzie i mocno angażuje się w życie szkoły. Im bliżej do punktu kulminacyjnego (łatwo domyśleć się, co nim będzie), tym trudniej mu prowadzić podwójne życie: jak połączyć rolę nauczyciela i miłość do uroczej bibliotekarki Sadie z realizacją szczytnego celu? Odpowiedzialność i świadomość obietnicy złożonej Alowi walczy w nim z wahaniem i wątpliwościami. Zwyczajność Jacka oraz sposób opisywania jego perypetii powodują, że czytelnik szczerze mu kibicuje. Oczywiście, Dallas '63 nie mogło obyć się bez Lee Oswalda. King odrobił lekcje (o czym pisze w posłowiu) i przedstawia fakty z życia tego zafascynowanego komunistycznymi ideami młodego Amerykanina. W książce pojawiają się także inne postacie historyczne – zagadkowy, powiązany z Oswaldem geolog naftowy George de Mohrenschildt czy skrajnie prawicowy generał Walker. O Jacku Rubym jedynie się wspomina…
Środek ciężkości Dallas '63 łatwo zlokalizować – to bardziej powieść obyczajowa z ważnym akcentem romansowym niż thriller polityczny. Owszem, w tak obszernym dziele znalazły się mocne wątki kryminalne i charakterystyczne dla dreszczowców (pozornie miły mężczyzna w szale morduje swoją rodzinę, w miejscowości Derry ktoś przebrany za klauna uprowadza dzieci), ale najważniejsza jest opowieść o minionej epoce i ludziach. King szczegółowo odtwarza realia znane chociażby z serialu Mad Men – na obraz tamtych lat składają się auta, reklamy, stroje, muzyka (konkretne utwory), tańce, regionalny akcent niezepsuty przez telewizję oraz – naturalnie! – inna mentalność ludzi. Większe jest poczucie bezpieczeństwa (choć makabryczne przestępstwa się zdarzają, to jednak nie są czymś powszechnym) i przez to łatwiej o zaufanie bliźnich, co ma też swoje wady (np. nie ma żadnych problemów z nabyciem broni palnej). Spokojna, bardziej wyluzowana Ameryka, obok niewątpliwych uroków, kryje także ciemne oblicze. Składa się na nie bezwzględna segregacja rasowa oraz duszna atmosfera prowincji z miejscami wręcz namacalną aurą agresji. Cenioną powieść Buszujący w zbożu J. D. Salingera, ze względu na poruszane tematy, uznaje się niemalże za wywrotową. W końcu pojawia się i trwoga – kryzys kubański niesie ze sobą realne zagrożenie nuklearnym holokaustem i nic dziwnego, że na społeczeństwo pada blady strach. Jeszcze wcześniej, za prezydentury Eisenhowera, Nikita Chruszczow wykrzykuje groźby pod adresem Stanów Zjednoczonych. W sumie, za namacalny klimat lat 1958-63, pisarzowi należą się wyrazy wielkiego uznania.
Stefan Król ma wyczucie co do tempa akcji – tam, gdzie trzeba, używa spokojnej narracji, umie też odpowiednio przyspieszyć. Nie roztrząsa zawiłości podróżowania w czasie, za to prezentuje konkretną wersję wydarzeń z 22 listopada. Przez prosty wybieg, czyli "ominięcie" okresu bezpośrednio poprzedzającego zamach, zgrabnie zwiększa dramatyzm. Dalej napięcie opada, a na deser dostajemy ciekawą rozmowę bohatera z agentem FBI oraz alternatywną Amerykę A.D. 2011. Pytanie, czy rozpisanie powieści na ponad osiemset stron było uzasadnione, traci na znaczeniu przy najjaśniejszej z zalet: Dallas '63 czyta się znakomicie. Trzeba tylko dać się uwieść, a strony same zaczną się przewracać.
J.Rusak
Najlepsza książka Kinga ;D / Sking
OdpowiedzUsuń