Pyrkon jest jednym z największych konwentów w Polsce. Na zeszłoroczny festiwal kupiono ponad dwanaście tysięcy biletów, w tym podobno aż dwadzieścia tysięcy. Pyrkon ochrzczony został na cześć miejscowego określenia ziemniaka, czyli pyry. Na konwencie co roku zbierają się ludzie z różnych fandomów, głównie fantaści, toteż i nas nie mogło zabraknąć.
Wyjechaliśmy wczesnym rankiem, pociąg dotarł do Poznania koło trzynastej. Mimo problemów z noclegiem i maksymalnie oblężoną szkołą, przerobioną na wielopiętrowy sleeproom, dzięki sile negocjacji, dostaliśmy własną salkę. Po rozpakowaniu się poszliśmy do miejsca, gdzie miał się odbywać cały festiwal - budynku Międzynarodowych Targów Poznańskich, złożonego z kilku pawilonów podzielonych na sale, w których organizowano wykłady, RPG i wystawy.
Tematy prelekcji były przeróżne: od książek (przeglądy wydawnictw, wywiady z autorami), filmów (dyskusje o nadchodzących tytułach, prelekcje o motywach filmowych) i gier (stoiska planszówek, turniej np. LOL-a) po zupełnie oryginalne rzeczy, takie jak tworzenie portretów psychologicznych morderców, omówienie mitologii egipskiej czy dyskusje o przyszłości gatunku ludzkiego.
Korytarzami przechadzali się cosplayerzy. Były też pokazy szermierki i mecz juggera, sportu stylizowanego na atmosferę postapo, było wiele RPG i LARPów, zarówno tych wzorowanych na istniejących tytułach, jak i całkowicie autorskich.
Zaproszono mnóstwo gości, zagranicznych i polskich, m.in. Andrzeja Pilipiuka, Jakuba Ćwieka, Tada Williamsa czy Lauren Beukes.
Ostatecznie, po prawie trzech dniach pobytu i minimalnej dawce snu, wróciliśmy na Pomorze. Jeśli kogokolwiek z nas spytano by o ocenę tegorocznego Pyrkonu, to założę się, że wystawiłby bardzo dobrą bez wahania. Ludzie byli niezwykle pozytywnie nastawieni, a atmosfera po prostu wspaniała. Wszyscy zwracali się do siebie na "ty", dało się odczuć tę więź łączącą wszystkich, którzy przyjechali - więź nazywaną "pasja". Dlatego, drodzy organizatorzy konwentów fantastycznych, spodziewajcie się kolejnej delegacji z ZS1.
Oliwia K.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz