Chciałbym zachęcić Was do zaznajomienia się z klasycznymi opowiadaniami spod znaku science fiction. Dlatego wrzucam moją recenzję pierwszego tomu słynnej antologii, wydanej przez Solaris.
Stare, ale jare
Wzorowa antologia science fiction,
to znaczy taka, w której znalazłyby się tylko opowiadania zachwycające,
oparte na wyjątkowych pomysłach i urzekające stylem, stanowi fanowskie
marzenie. Zbiór spełniający powyższe kryterium to, z różnych powodów,
nieosiągalny ideał. Pierwszy tom Rakietowych szlaków nie
jest wyjątkiem, jednak kilka istotnych cech powoduje, że wydana przez
Solaris książka stanowi smakowity kąsek dla osób lubujących się w
fantastyce. I nie chodzi bynajmniej o samą obecność tekstów takich tuzów
jak Ursula Le Guin, Roger Zelazny czy Gene Wolfe, wszak i mistrzom
zdarza się spłodzić coś przeciętnego lub nawet żenująco słabego. Wybór
Lecha Jęczmyka padł na krótkie formy, które tworzą całość nadzwyczaj
różnorodną, nie tylko pod względem tematycznym, a do tego doskonale
reprezentują klasykę gatunku. Jak się okazuje stare, bo liczące sobie
lat kilkadziesiąt, wcale nie oznacza przestarzałe. Wręcz przeciwnie –
wiele zaprezentowanych konceptów wykazuje pierwszorzędną świeżość.
Po wstępie Jęczmyka na czytelnika czeka
dwadzieścia tekstów. Żaden z nich nie należy do szczególnie
rozbudowanych, a najskromniejsza, składająca się z kilku zdań Tęsknota
Tuli Kupferberga to coś w rodzaju ironicznego żartu autora-pacyfisty.
Historię z przymrużeniem oka napisał William Tenn; Henry Kuttner oraz
Robert Zacks ze swoim Kontrolexem wspięli się jeszcze
wyżej i wręcz błyszczą dowcipem. Jaka szkoda, że ostatni z wymienionych
panów nie zajął się fantastyką na dobre! Zabawnym shortem o
chwilowo nadwątlonym racjonalizmie naukowca częstuje nas Rosjanin –
Dymitr Bilenkin, za to jego rodacy – Jurij Nagibin i Ilja Warszawski
poszli w zupełnie innych kierunkach. Opowiadanie Nagibina jest
przesączone japońskim klimatem i znacznie bliżej mu do głównego nurtu
niż do sf, zaś Warszawski sięgnął po najcięższy kaliber opisując
funkcjonowanie obozów pracy.
Przeciwwagę dla tematów lekkich i żartobliwych stanowi również Strażnik śmierci Alexandra
Jablokova. Na ponurą, gęstą atmosferę, składa się obecność duchów
zmarłych, którzy nie chcą opuścić ziemskiego padołu, lekarz-egzorcysta
oraz jego osobista tragedia. W Ci, którzy odchodzą z Omelas
Ursula Le Guin zagłębiła się w problemy etyczne – cokolwiek powiemy o
porzuceniu tradycyjnej formy opowiadania, pisarka z całą pewnością
stroni od banału. Jednym z mocniejszych punktów zbioru jest Róża dla Eklezjastesa Rogera Zelaznego,
nominowana do nagrody Hugo w 1963 roku. Niby znowu o kontakcie z obcą
cywilizacją (w tym przypadku marsjańską), ale jakie wykonanie – język
rzeczywiście poetycki, malowniczy, mądra puenta i ciekawy bohater.
Brytyjski styl i elegancję czuje się w Ubraniu na miarę Jamesa White’a, w którym nawiązanie stosunków dyplomatycznych z obcymi w dużej mierze zależy od kunsztu ziemskiego krawca.
Na tym nie koniec, bo w Rakietowych szlakach mamy
jeszcze do czynienia m.in. z wyprawą w głąb ziemi, astronautą żyjącym z
ponad trzysekundowym "wyprzedzeniem", niemal żywym obrazem-panoramą,
bitwą toczoną z siłami ciemności przez zautomatyzowaną armię oraz
podróżą w przeszłość w celu… porywania ludzi. Światy równoległe? Ależ
proszę bardzo, wystarczy przeczytać Powolne ptaki
Iana Watsona. Akcja ostatniego opowiadania, autorstwa Gene Wolfe’a,
toczy się natomiast w uniwersum alternatywnym, gdzie ludzie nie zaznali
piekła II wojny światowej. Churchill, Hitler, Goering co prawda
występują i są znani, ale odgrywają inne od znanych nam ról. Wielki,
międzynarodowy konflikt rozgrywają tylko miłośnicy gier strategicznych,
tacy jak skromny pan Eisenhower.
Myślę, że już wystarczająco dowiodłem
znacznej rozpiętości tematycznej omawianej antologii. W tym barwnym,
fantastycznym zestawie klocków nie wszystko jest najlepszej próby, ale
cieszy zdecydowany brak rzeczy marnej jakości. Rakietowe szlaki 1,
choć nie powalą starszych fantastów genialnością tekstów, to bardzo
dobre otwarcie cyklu, zachęcające do kupna dalszych części. Pomniejsze
plusy należą się za notki o każdym z pisarzy oraz zamieszczony na końcu
artykuł Wojciecha Sedeńki. Książkę z przyjemnością postawię na półce
obok Niebezpiecznych wizji i Arcydzieł pod redakcją O.S. Carda.
J.Rusak